środa, 2 stycznia 2013

Rozdział II

II
Budzę się po raz kolejny. Boje się otworzyć oczy, obawiam się że coś znowu się stanie. Moją dusze przepełnia strach. Nie obudziłam się tak szczęśliwa jak poprzednim razem. Wiem że nie umarłam. Nie mogę umrzeć, ktoś mnie strzerze. Dzięki tym utratom przytomności czuje się silniejsza i przedwszystkim czysta. Mam czyste sumienie, ne słysze nikogo złego w swojej głowie, tym razem , zamiast głuchej ciszy słysze melodyjny głos. Jestem pewna że należy on do istoty dobrej, jest to czysty i radosny głos. Istotka wmojej głowie opowiada mi , o przyszłości. Jaka to ona mogła by być cudowna, ile rzeczy zdołała bym zrobić. Gdybym tylko potrafiła. Głos przyszłości powoli cichnie...zamiast niego słysze zmęczony lecz mądry głos. Mądry- to nie jest określenie dla głosu, bo głos taki nie może być. To może tyczyć się właściciela, lub Słów, którymi posługuje sie ten Głos. Znam opowieść tego głosu, jest to opowiadanie o... mojej przeszłości. "Pamiętasz ostatnie wakacje? Byłaś wtedy szczęśliwa, to był ostatni taki moment. Teraz leżysz na metalowym łóżku szpitalnym, na twardym materacu. Nie żałujesz?  Nie tęsknisz?  Na pewno chciała byś powrócić do tamtych chwil- słysze śmiech. Głos drwi ze mnie, z moich problemów. Jakby one niebyły ważne. Jakby nie mogły mi zagrozić. A może właśniie to śmieszy, może śmieszy głupota tych wszystkich ludzzi? To, że uważają się za wszech mądrości, że bawią się w bogów i usiłują zdobyć kontrole nad sobą samym.- Może to wszystko to kłamstwa? Nie myślałaś tak nigdy o tym. Ufasz ludziom,  nie wierzysz w zło. Myślisz że jedyne zło to demony w twojej głowie. Jednak tak nie jest. To wszystko dla Ciebie, ten, na górze Ci je zesłał. Święci martwią się o Ciebie. Jesteś do nich podobna, chociaż Oni próbowali widziecć tylko dobro,  a Ty nie masz wyboru. To twoja ochrona,  demony to zło którego nie widzisz - i znikną. Nigdy tego nie zapomne, chociaż tego nie rozumię. Bóg o mnie wie, pamięta o mnie, troszczy sie o mnie. Hartuje mnie. 
Nie rozumiem wielu rzeczy. Nie znam wiellu odpowiedzi. Ale nie w tym rzecz. Nie widze zła. Zło ludzkie nie istnieje, bo bo przecież... Bóg stworzył nas dobrymi...
Ktoś chwycił mnie za ramie, natychmiast otworzyłam oczy. Przestraszyłam się, nie miałam już takich czułych zmysłów,  nie wiedziałam skąd ta osoba się wzięła. Praktycznie nie wiedziałam nic. Byłam roztrzęsiona, obraz tej osoby był niewyraźny,  nie potrafiłam się skupić,  myślałam o Głosach. Ktoś coś mówił, niewiwm czy w moim kierunku czy słyszałam czyjąś rozmowe. Bo mógł to być nie jeden głos lecz kilka. Wszystko mi się pplątało. Słowa z ludźmi, dźwięk z obrazem. Wszystko było w chaosie. Słysze swoje imie,  zostało powtórzone kilkakrotnie. Za każdym razem z większymi emocjami, aż sedce się kraje od żalu, smutku. Wszystko zaczyna się jakoś układać, pojawia się światełko. Widze kontury dwóch postaci kobiecych. Stoją naprzeciwko siebie, krzyczą na siebie. Zaczynam przyglądać się jednej z nich, krucz czarne włosy upięte w koka. Naszyjnik z czerwonym kamieniem na szyji i znajomy biały fartuch. Powraca do mnie niedawne przeżycie, znaczące spojrzenia, igła ukryta w rękach kobiety, ukłucie i głos matki. To wydaje się tak odległe.Przenoszę swój wzrok na drugą kobiecą postać. Jest dużo młodsza od pierwszej lecz bardzo podobna do niej, rysami twarzy,  oczami, sylwetką.Ma długie blond włosy , z farbowanymi na róż końcówkami. ubrana jest w czarno fioletową sukienke z gorsetem. Na szyji ma kolczastą obroże a pod obojczykiem tatuaż, znak nieskończoności. Zawsze o takim marzyłam. Symbol wiele dla mnie oznacza. Przez swoją kłutnie nie zauważyły że od dłuższego czasu Je obserwowałam. -Kinga!  Tak nie można, Ona też ma uczucia... -Ciociu! Ty mnie nie chcesz zrozumieć! . krzyczała blondynna.słyszałam tylko strzępki tej,  głośnej rozmowy , nie rozumię o co chodziło jednak obawiam się że chodziło o Mnie. Dziewczyna wybiegła, a kobieta wreszcie zwróciła na mnie uwage. - Witaj Ani. - powiedziała ze sztucznym uśmiechem. W jej oczach kryła się rozpacz. Usiadłam na brzegu łużka,  a ona ustawiła krzesło na przeciwko mnie. - Cześć, nazywam się Gosia-  żekła smutno Pani w fartuchu, na pewno była powyżej trzydziestki jednak pałała młodzieńczym urokiem i widać było po niej że kocha życie, patrrząc na nią robiło się lżej na sercu. Taka dobra wróżka w lekarskim fartuchu. - Jestem psychologiem i będę. się tobą opiekować. Ciesze sie że się wreszcie obudziłaś, środek który podano Ci gdy byłaś w szpitalu powiatowym był niezwykle mocny. Byłaś w śpiączce 6 dni. Wiem że jesteś zmęczona ale muszę porozmawiać,  niestety jest to nie uniknione. Chodzi o panią Kot,  twoją byłą psycholog. Ona nie dawała sobie rady,, i musiała powierzyć Cię pod moją opieke- rozpromieniałam na te słowa, nigdy nie lubiłam tej starej Wiedźmy.- Słuchaj mnie jeszcze, jeszcze nie skończyłam! powiedziała, udając złą. Odpowiedziałam uśmiechem. - Mam coś jeszcze Ci do powiedzenia. Nie są to dobre wieści, chodzi o twoich rodziców- no ok, pomyślałam. Jak nie będę musiała patrzeć na nich dłużej niż godzine dziennie to to są dobre wieści, jednak nie odważyłam się powiedzieć tego
nagłos- A więc, są małe problemy... - Ale o co chodzi? Niech pani mówi!

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdzial pierwszy


                                  I
Otwieram oczy. Najpierw prawe, potem lewe. Znowu zamykam. Analiza. Gdzie ja jestem? Nie wygląda to jakbym umarła. A może to tak właśnie jest w tym " lepszym" świecie? Mój wzrok nie uchwycił żadnego osobnika rasy ludzkiej. Widziałam szare ściany, biały metalowy stoliczek, a na nim bukiet kwiatów. Nie zauważyłam drugiego łóżka, byłam sama. Może to nie to samo co śmierć, ale zawsze coś. Nie słyszałam żadnych szeptów. Pierwszy raz od tak dawna czułam że jestem sama. Byłam szczęśliwa. Po mojej lewej znajdowało się okno. Za oknem, na gałęzi siedziały dwa kruki. Kruki- pomyślałam- towarzysze umarłych. Więc może jednak? Moje zmysły zaczęły się budzić. Nagle poczułam dziwny zapach. Zazwyczaj gdy miałam do czynienia z żyletką po przebudzeniu czułam ten odór. Szpital. Pamiętam że chciałam umrzeć. Wszystko zaczyna się jakoś układać w głowie. Pamięć zaczyna mi wracać.
      Tak, przegrałam. Wytwory schizy były silniejsze. Poddałam się, chciałam je zniszczyć przez zniszczenie siebie. Cel uświęca środki, myślałam. A teraz byłam tu. Sama, byłam szczęśliwa a jednocześnie przerażało mnie to. Kruki wpatrywały we mnie swoje przerażające  ślepia. Nieruchomo patrzyły, można powiedzieć że ślepo. Bałam się ich, bałam się wszystkiego. Jest tylko strach, bezmyślność, bezsilność. Chce podejść do okna, chce wstać z metalowego kojca, jednak coś mnie powstrzymuje. Jestem przywiązana w dwóch miejscach do łóżka. Pasy bezpieczeństwa, oni myślą że jestem nienormalna, że jestem szajbuską. Oni wiedzą o demonach, myślą że spotrafią ich powstrzymać. Oni polegną, tak jak ja!  Zaczełam krzyczeć, płakać. Drzwi się otworzyły. Zuważyłam dwie postacie, ubrane w białe fartuchy. Kobieta i mężczyzna. Na ich twarzach nie było widać emocji. Patrzyli na mnie bezmyślnie, jak tamte kruki!  Ukrywali coś, chowali coś przed moim wzrokiem spoglądali na siebie porozumiewawczo. Chcieli mi coś zrobić. Było mi dobrze na tym łóżku, w tym szarym pokoiku. W towarzystwie " martwych"  ptaków. Monstra w fartuchach zbliżały się do mnie. A ja próbowałam się oswowodzić, krzyczałam, zwracałam się do kruków z prośbami. Jednak Oni odgonili moich przyjaciół. Drzwi znowu się uchyliły, rozproszyło to moją uwage. Przestałam się miotać. Kobieta wbiła mi ręke igłe. Zaczełam odpływać. Mówili coś do mnie, ale nie słuchałam. Ktoś znowu otworzył drzwi, usłyszałam znajomy głos kobiety,  a potem głos Kurta, który śpiewał:  
 Screwed up is how she needs to be
With no clue of reality
I just want you to make me feel how I wanna feel
And tell me all the things that I wanna hear
And make me lose control
And make me go insane
I want a girl that does cocaine

Znowu to samo nie widzę nic. Ale czuje i słyszę. Czemu oni mi to zrobili?   słyszałam głos i szlochanie mojej matki, poprzednio też tak było. Chciała bym wiedzieć co się takiego stało...  Ojca nie słyszałam. Ale tak jest zawsze . Jego nie ma, jej równie często.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieje ze nie wywola ąz tylko kontrowersji. Przepraszam ze nadal ma jakąś cząstkę innych.
ZMIANY, ZMIANY. DZIĘKUJE ZA TE NEGATYWNE KOMENTARZE BO W SUMIE TO TYLKO ONE MAJĄ TAKĄ MOC . DZIĘKUJE ŻE NIE OMIJACIE TEGO. PRZESZKADZA WAM NIESPOTYKANE PODOBIEŃSTWO.  I CIESZY MNIE TO. PRÓBA ZDANA. DZIĘKUJE ŻE JUŻ OD PIERWSZEGO DNIA POMAGACIE MI W TWORZENIU TEGO BLOGA, ŻE POTRAFICIE WYTKNĄĆ MI BŁĘDY. = D . No to chyba tyle. Obiecuje odmienność i wiele różnic!

Zmieniłam opis bohaterów. Prologu nie zmienię. Pozostanie tak jak jest. Dziękuje za uwage i pozdrawiam!

PROLOG


     "Jest chłodna styczniowa noc, od kilku godzin uciekam, ciągle się muszę ukrywać. Czuje że Ktoś, lub Coś mnie obserwuje, bez ustanku podąża za mną. To dzieje się regularnie, od półtora roku, co dzień słyszę szepty, wraz z zachodzeniem słońca Szepty przeradzają się w krzyki. Jeszcze niedawno jakoś To znosiłam, czasem nawet udawało mi się ignorować Moich Złych Przyjaciół, były to koszmarne stwory przychodziły do mnie, tak było zawsze. Kiedyś byli moimi przyjaciółmi, byłam wtedy małą dziewczynką, nie lubiłam bliskości ludzi, do teraz tego nie lubię , ale mimo wszystko pragnę znajomości, chciała bym być blisko ludzi. Bo to ludzie mogą mi pomóc."
     Napisałam to 8 miesięcy temu, jest to mój ostatni wpis do pamiętnika. Te postacie nadal są ze mną.Już nawet nie próbuje się ich pozbyć. Są dużo silniejsi niż kiedykolwiek. Zaczynam się poddawać, trace siły, trace rozum... Trace krew, całe ręce mam pocięte, nogi też nie są w dobrym stanie. To oni mi każą, nie chcą mnie zabić , chcą mnie wyszkolić chcą żebym była posłuszna. Uważają że się buntuje, że chce się ich pozbyć. Że chce stracić Przyjaciół.!
 Boje sie ich, nienawidze ich. Zadają mi ból, rany nie są głębokie, testują ile wytrzymam. 
   Wyczerpują się moje siły, krew wypływa coraz szybciej, jest jej coraz więcej. Zamykają mi się oczy.Słysze krzyk. Krzyk żywej osoby. Czuje jak czyjeś łzy spływają po moim półmartwym ciele. 
 Słysze wszystko, niewidzie nic. Słysze kobiecy płacz, słyszę sygnał karetki, chyba za oknem.  A po co karetka?! pytam lecz nikt minie odpowiada. Nie słyszą mnie ale widzą moje ciało.Ja ich słyszę, ale niewidze. Czy naprawdę mnie nie ma?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, i jak?
Mogę liczyć na jakieś komentarze , opinii , ewentualnie poprawki?
 Będziecie czytać? Haha. :D

Bohaterowie




Aniela, schizofreniczka . Szesnastoletnia dziewczyna, z wieloma problemami. Pragnie umrzeć, w jej głowie żyją trzy demony które niszczą ją od środka.
 " Te twarze powodują ból, i wymyślają obłąkane sposoby aby mnie zniszczyć !
Odurzona, gasnę wewnątrz własnych snów.
Motywowana zwyciężaniem nienawiści we wszystkim.
To jedyna rzecz, która utrzymuje mnie przy życiu."


 Emil, 17 lat. Ostatnie półtora roku spędził w psychiatryku trafił tam po próbie Samobójczej. Pali od kiedy skończył trzynaście lat. Gdy był dzieckiem ojciec znęcał się nad nim, teraz Emil nie potrafi przejść obojętnie kolo czyjejś krzywdy.
.
 Emilia 16 lat.  Jest niemową i masochistką. Boi się śmierci, jednak uwielbia zadawać sobie ból. Przez większość czasu jest w izolatce. Jest jedną z trudniejszych pacjentek, nikt nie wie czemu Ona jest taka. Dzieciństwo miała normalne, jeśli mozna dzieciństwo córki milionera. Zawsze była pilnie strzeżona, chcieli dla niej jak najlepiej ona jednak chciała się indywidualizować, chciała pozbyć się ograniczeń. Chciała czuć się dobrze, i wtedy zapoznała się z Żyletką.
 Kinga, 16lat.   Anorektyczka. Psycholog,  nie mógł sobie poradzić z problemem nastolatki. Dziewczyna jest sierotą, pod swoją opiekę wzięła ją babcia gdy miała 8 lat, obecnie opiekuje się nią ciotka- psycholożka. Kinga boi się opuszczenia . Jej rodzice byli nałogowcami, pewnego wieczoru ojciec wrócił do domu porządnie podchmielony. Zaczęła się awantura, zabił jej matkę a potem siebie.
 Maria, 15 lat, narkomanka, kick-boxerka. Jest pod wieczną obserwacją. Wychowała się w domu dziecka, z którego średnio raz na dwa tygodnie próbowała uciec. Uzależniona +nimfomanka.
 
Sebastian, 16 lat. Narkoman, anorektyk. Nie ma swojej opowieści, przynajmniej nikt jej nie zna.
 Ola, 14 lat. Najmłodsza . Mimo młodego wieku przeżyła wiele. W dzieciństwie była molestowana przez "wujków" . Jej matka często zmieniała partnerów i zawsze wybierała tych niewłaściwych. To odbijało się na Oli. Próbowała popełnić samobójstwo. Cierpi na depresje.

 Zayn, 19 lat. Wolontariusz. Sam nie cierpi na żadne schorzenie, ale wie jak pacjenci,  jego przyjaciele się czują. Bardzo im współczuje że są zamknięci, chce ich pocieszać.
 Niall 19lat. Wolontariusz . Jest także przyjacielem wszystkich wyżej wymienionych. Jest jak światełko dla nich, zawsze jest radosny, wszystko robi z entuzjazmem. Nie da się nie uśmiechnąć na jego widok .  Jest ulubieńcem nastolatków.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ZMIANY, ZMIANY. DZIĘKUJE ZA TE NEGATYWNE KOMENTARZE BO W SUMIE TO TYLKO ONE MAJĄ TAKĄ MOC . DZIĘKUJE ŻE NIE OMIJACIE TEGO. PRZESZKADZA WAM NIESPOTYKANE PODOBIEŃSTWO.  I CIESZY MNIE TO. PRÓBA ZDANA. DZIĘKUJE ŻE JUŻ OD PIERWSZEGO DNIA POMAGACIE MI W TWORZENIU TEGO BLOGA, ŻE POTRAFICIE WYTKNĄĆ MI BŁĘDY. = D . No to chyba tyle. Obiecuje odmienność i wiele różnic!

Witajcie!

   Hej, jestem dream world. , jeśli jesteście fankami opowiadań o 1d możecie mnie kojarzyć z bloga wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com
Nie mogę się ustatkować. Zabieram się do wielu opowiadań, ale nie potrafie ich  skończyć, pomysły ulatują wraz z podejściem do klawiatury. Jednak, wracają gdy dotknę opuszkami klawiszy. Wtedy mam wene, mogę pisać, jednak najczęściej jest to w nocy. Mózg prawie mi eksploduje od pomysłow, tekst, klawiatura, wspomnienia, pomagają mi pisać. Pomagają tworzyć historie, pełne smutku, czadem radości, niefortunnych skutków niektórych działań.      
 Chciała bym podziękować Kindze, która nakłoniła mnie do kontynuowania pisania, do napisania kolejnego rozdziału Rockmani, i do zaczęcia Sos. Co to jest S.O.S ? jest to kod, jak wiecie. Oznacza "ratujcie nasz statek" lub "ratujcie nasze dusze" . I o to właśnie chodzi. Ratujcie nasze dusze. Sos - genialne w swojej prostocie.